50 lat żeńskiego szczypiorniaka: Spotkanie po latach

2066

W 1969 roku otworzyły rozdział w historii lubińskiego sportu, który zapełniany jest przez kolejne pokolenia szczypiornistek. W jednej z lubińskich restauracji, pierwsze piłkarki ręczne z naszego miasta spotkały się w większym gronie, aby ponownie porozmawiać o wspaniałej przygodzie, jaką wspólnie przeżyły przed wieloma laty, a także o ich obecnym życiu. Mieliśmy zaszczyt uczestniczyć w tym wydarzeniu. Zapraszamy do relacji.

Trenerzy MKS Cuprum Lubin, od lewej Franciszek Hawrysz i Julian Krasiński

Początkowo nie było zgody sekretarza Zarządu Wojewódzkiego Szkolnego Związku Sportowego we Wrocławiu, jednak nie zniechęciło to Franciszka Hawrysza. Wiedza i doświadczenie zjednały mu uznanie wśród dyrektorów szkół w Lubinie, którzy poparli wniosek o powołanie Międzyszkolnego Klubu sportowego „Cuprum” Lubin. Dzięki tym ludziom w sezonie 1969/1970 szczypiornistki przystąpiły do rozgrywek A klasy juniorek. Tak rozpoczęła się historia żeńskiej sekcji piłki ręcznej w naszym mieście, która trwa po dziś dzień. Obecnie, możemy oglądać zespół szczypiornistek w Superlidze Kobiet. Dodatkowo, wyjątkową sprawą jest fakt, że od tego sezonu jest to liga zawodowa. Pierwsze piłkarki z naszego miasta są dumne, że brały udział w tworzeniu tak wyjątkowego klubu, który po scaleniu z MKS Zagłębie Lubin kontynuuje tradycje sprzed 50 lat. Zawarte wtedy na boisku przyjaźnie trwają po dziś dzień. 

– Bardzo dużo wspomnień. Ja po osiemdziesiątym ósmym roku wyjechałam do Niemiec i tam mieszkam do tej pory. Być na takim spotkaniu to dla mnie wielka satysfakcja. Mogę spotkać koleżanki, byłe zawodniczki, z którymi osiągałyśmy naprawdę wielkie sukcesy. Sięgając pamięcią to nie było takich warunków, jak obecnie mają piłkarki ręczne. Zaczynałyśmy na dworze w złych warunkach atmosferycznych i w gorącu i w deszczu, ale sprawiało nam to wielką przyjemność. Miłość do piłki ręcznej. Pożyczało się buty sportowe, a nawet skarpetki, bo któraś nie miała. Były niespotykane sytuacje, ale teraz wspominamy to z sympatią. Były mecze międzynarodowe o różnej skali trudności, ale grając zgraną paczką nie odczuwa się trudów gry. Grałyśmy z zawodniczkami z Jugosławii, były obozy, na których człowiek płakał, ale na drugi dzień się wstawało i szło na trening. My zapoczątkowałyśmy awans do drugiej ligi w historii Lubina. Później spadek, ponownie awans, a teraz najwyższa liga. To wspaniały wynik dla kobiecej piłki ręcznej. Jak się dowiedziałam, jak moje koleżanki osiągnęły pierwszą ligę to było to dla mnie wspaniałe. Wiem, jaki to trud i wysiłek, aby uzyskać takie rezultaty – mówi Marzena Chorążyczewska (z domu Pałka), grająca w Cuprum Lubin na lewym skrzydle i kole.

Jak podkreśla Grażyna Pliszka (z domu Marekwia), pomimo upływu tylu lat, miłość do piłki ręcznej nie zmieniła się, a także relacje między zawodniczkami.

– Troszkę się zmieniamy, ale w piłkę ręczną to może jeszcze byśmy razem zagrały. W każdym razie cały czas jesteśmy aktywne. Sięgając pamięcią to był wtedy bardzo duży entuzjazm i zapału do gry. Świetna atmosfera w zespole, a co za tym szło przyjaźnie na całe życie. Trenerzy również znakomici. Pan Krasiński jest cudownym człowiekiem. Naprawdę i wychowywał nas i dyscyplinował i trzymał krótko. Sport na pewno nauczył mnie obowiązkowości, co ma przekład na późniejsze życie, jest w nim łatwiej. Trzeba było sobie poradzić z treningami czy wyjazdami. Za moich czasów soboty były pracujące i trzeba było wszystko pozałatwiać, aby rozegrać mecz. Sport był zupełnie amatorski. Była to nasza pasja. Spotykałyśmy się na boisku i poza nim. Teraz, mam dzieci i już wnuki i obserwuję co się dzieje w szkole na wychowaniu fizycznym. Inny świat. Kiedy my chodziłyśmy do szkoły to nasi trenerzy dawali nam jak najwięcej pograć. Sala otwarta, a piłki na boisku. Nikt nam nic nie zabraniał. Sport był wszechstronny. Ja nawet ćwiczyłam na równoważni i brałam udział w zawodach gimnastycznych, lekkoatletycznych, a jak trzeba było to i brałam udział w turnieju siatkówki czy koszykówki. Byłyśmy wszechstronni. Były to cudowne czasy, a takie spotkanie przywołuje wspomnienia. W takim gronie często się nie spotykamy, choć mamy stały kontakt. Nawet nie raz jeździłyśmy na urlopy w góry – przyznaje była szczypiornistka. 

Na spotkaniu przyjaciółki oglądały zdjęcia sprzed lat

Jadwiga Gryska (Olejnik z domu)  mieszka niedaleko Świebodzina. Jak podkreśla, koleżanki i  klub MKS Cuprum zawsze będą w jej sercu.

– Opuściłam Lubin, ale duszę mam sportową, która została tutaj. W podstawówce nie zaczęłam od piłki ręcznej, tylko od baletu. Należałam później do zespołu tanecznego, a dopiero pan Jan Kuchta przekonał mnie do piłki ręcznej. Lubiłam sport, a w tym gimnastykę, więc miałam odpowiednie przygotowanie. Grałyśmy z NRD i poświęcałyśmy dużo zdrowia, ale zawsze grałyśmy razem i wspierałyśmy się. Trenerzy bardzo nasz podbudowywali, iż później graliśmy z werwą. Do samego końca lubiłam ten sport, a zwłaszcza do momentu, jak wyjechałam z Lubina. Sport dał mi przyjaźnie na całe życie. Cała się trzęsłam, kiedy pomyślałam, że spotkamy się po tylu latach. Jedno spotkanie już miałyśmy, kiedy spotkałyśmy się po dwudziestu pięciu latach. Teraz pięćdziesiąt i człowiek myśli, że to jest nie możliwe, że już tyle minęło czasu. Coś pięknego – wspomina zawodniczka.

W spotkaniu z okazji 50 lat żeńskiego szczypiorniaka w Lubinie udział wzięły: Grażyna Sobolewska (z domu Augustyn) kołowa-obrotowa, Danuta Żołędziewska (Baran) lewe rozegranie, Marzena Chorążyczewska (Pałka) lewe skrzydło-kołowa, Teresa Tomaszewska (Dziedzic) prawe rozegranie, Jadwiga Olszańska (Gordziejewska) prawe skrzydło /kapitan/, Małgorzata Misiak (Hołowata) bramkarz, Mirosława Morska (Jemioło) prawe rozegranie, Zenona Piasecka (Kawalec) bramkarz, Halina Kowalska (Kiedewicz) bramkarz, Wiesława Stachurska (Kołacz) prawe rozegranie-środek rozegrania, Ewa Wróblewska (Kołodziej) lewe skrzyło-kołowa-prawe rozegranie, Elżbieta Szczepaniak (Krzyżanowska) środek rozegrania, Grażyna Pliszka (Merekwia) bramkarz, Gabriela Rogalska (Moroch) lewe i prawe skrzydło, Jadwiga Gryska (Olejnik) prawe rozegranie, Ewa Jędraś (Siarkowska) środek rozegrania, Grażyna Markiewicz (Siniak) środek rozegrania, Ewa Zielińska (Soswa) lewe rozegranie, Jolanta Mielczarek (Teter) kołowa, Renata Zielenda (Wołoszyn) kołowa, Gabriela Zinkowiec lewe rozegranie, Stanisława Pokora (Żywicka) środek rozegrania, Danuta Wolfgarten (Leśkiewicz) prawe skrzydło, a także trenerzy Franciszek Hawrysz i Julian Krasiński.

Fot. Mariusz Babicz

 


POWIĄZANE ARTYKUŁY