Kto nie szczepi, ryzykuje

211

Odkąd zniesiono podatek od posiadania psa nie wiadomo ani ile tych czworonogów mieszka wśród nas ani jaki procent właścicieli pamięta o obowiązkowych szczepieniach przeciw wściekliźnie. A szczepić zwierzęta trzeba co roku. Warto, bo wścieklizna jest chorobą zakaźną i śmiertelną, a do pogryzień dochodzi najczęściej w rodzinach.

Od niemal dziesięciu lat nie ma już ustawowego obowiązku płacenia za psy. W jego miejsce samorządy mogły wprowadzić lokalne opłaty, jednak w naszym powiecie żadna z gmin nie pobiera podatku od czworonogów. Dlatego nie można jednoznacznie określić, ile ich jest. Jedynymi danymi, z których można wyciągać wnioski na temat liczebności domowych pupilów, dysponuje Powiatowy Inspektorat Weterynarii. Wynika z nich, że zwiększyła się ilość zaszczepionych zwierząt.

– Nasza dokumentacja potwierdza ilość wszystkich zaszczepionych psów w zakładach leczniczych, co nie musi odzwierciedlać liczby psów na terenie powiatu. Spowodowane jest to brakiem rejonizacji w przypadku szczepienia zwierząt przeciw wściekliźnie. Analizując dane z ostatnich kilku trzech lat (dokumentacja z pozostałych lat jest już zarchiwizowana) wynika, że zaszczepionych psów jest coraz więcej. W roku 2015 zaszczepiono 5660 psów, w roku 2016 już 7489 psów. W I półroczu 2017r – 1989 psów, przy czym należy wskazać, że większą ilość psów szczepi się w okresie jesiennym w trakcie corocznej akcji szczepień – wyjaśnia Wiesława Bober, powiatowy lekarz weterynarii.

Coroczną akcję szczepień organizują też na własną rękę weterynarze, którzy udają się w teren, żeby dotrzeć do wszystkich wiejskich burków.

– Wcześniej obowiązek zewidencjonowania liczby zwierząt spoczywał na sołtysach, a my szczepiliśmy zwierzęta zgodnie z listami, które od nich dostawaliśmy. Niestety, państwowa służba weterynaryjna była jedną z pierwszych, które zlikwidowano w okresie transformacji. Teraz wychodzimy ludziom naprzeciw, bo nie wszyscy mają możliwość zabrania psa do miejskiego weterynarza. Niektóre psy spędziły całe życie na łańcuchu, albo w kojcu, nie są nawet nauczone chodzić na smyczy – mówi weterynarz Jerzy Turyniec, którego spotkaliśmy w Niemstowie na jednym z plenerowych punktów szczepień. – Szczepionka kosztuje 25 złotych i, nie da się ukryć, niektórzy mają inne priorytety. Albo na przykład mają trzy psy, a szczepią jednego. Ale są i tacy, którzy szczepią nawet koty, mimo że nie ma takiego obowiązku. Bo warto wiedzieć, że w czasach występowania wścieklizny, to właśnie koty zarażały się częściej niż psy – dodaje.

Największy problem pojawia się, jeśli nieszczepione zwierzę kogoś ugryzie. Tylko w 2017 zgłoszonych zostało 19 przypadków pokąsania. W 10 przypadkach przeprowadzono obserwację w celu wykluczenia wścieklizny, a w 9 przypadkach w wyniku przeprowadzonego dochodzenia epizootycznego odstąpiono od obserwacji. Z informacji otrzymanych od lekarzy weterynarii wynika, że do pogryzienia dochodzi najczęściej w gospodarstwach domowych, kiedy niedopilnowany pies należący do rodziny gryzie kogoś z jej członków. Nieszczepienie psa grozi grzywną w wys. od 50 do nawet 500 zł. 


POWIĄZANE ARTYKUŁY