Ma 11 dni na uzbieranie 260 tys. zł., by pokonać raka

94

Konrad ma 21 lat i tylko 11 dni na zebranie ponad 260 tysięcy złotych. Te pieniądze mogą uratować mu życie. „Przegrywam z rakiem – idzie po mnie śmierć” – takich słów nie powinien wypowiadać 21-letni chłopak, ale Konrad wie, że ten apel to dla niego ostatnia deska ratunku.

Dramat rodziny Pokora zaczął się w 2001 roku. Chociaż od pierwszych wydarzeń upłynęło już kilkanaście lat, pani Beata pamięta każdy najdrobniejszy szczegół.

– Kiedy Konrad miał cztery latka, myślał o wszystkim, ale nie o chorowaniu. Zaczęło się niewinnie – kiedy chodził po schodach prosił, bym dała mu rękę, miał problemy z równowagą – wspomina pani Beata.

U czteroletniego dziecka zdiagnozowano wówczas raka mózgu. Najbardziej złośliwy z guzów – medulloblastoma 4 stopień, o wymiarach 4×5 cm.

Konrad przeszedł ośmiogodzinną operację mózgu, podczas której mogło zdarzyć się wszystko. Lekarze od początku i bez ogródek mówili, że stan jest poważny, a guz nieprzewidywalny.

– Kiedy Konrad się obudził, cały w opatrunkach i bandażach, powiedział: „Mamusiu, przepraszam. Już będę grzeczny.” A ja płakałam z żalu, bezradności, ale i ze szczęścia, że moje dziecko się obudziło. Że Konrad widzi i mówi – wspomina lubinianka.

Później była chemioterapia, szereg naświetlań i badań kontrolnych. – Jak nam się wydawało, pokonaliśmy raka – mówi cicho mama chłopca.

Rodzina państwa Pokora starała się żyć jak każda inna. Mama chłopca szczególnie dobrze wspomina 2009 rok. Byli wówczas na pielgrzymce, gdzie pobłogosławił ich sam papież.

Potem było inne wielkie wydarzenie. Konrad wygrał konkurs i był pierwszą eskortą dziecięcą na mistrzostwach świata w piłce nożnej w Niemczech. – Syn namalował obrazek, który wygrał w regionie. Wybrali go z paruset dzieci i pojechał do Dortmundu na mistrzostwa świata w piłce nożnej. Syn eskortował na boisko Macieja Żurawskiego – opowiada mama.

Normalne życie państwa Pokora trwało 12 lat i wydawało się, że o chorobie mogą już zapomnieć. Niestety… – Pewnego dnia syna mocno zabolały plecy. Myśleliśmy, że się uderzył i ból wkrótce minie. Zgłosiliśmy się do szpitala, żeby poznać przyczynę. Wynik zwalił nas z nóg, a ja modliłam się, żeby to był koszmar, z którego zaraz się obudzę – mówi Beata Pokora.

Choroba powróciła i zaatakowała z ogromną siłą. Oprócz guzów w głowie, Konrad ma przerzuty do rdzenia kręgowego. Lekarze rozłożyli ręce – nie ma już szansy na operację, bo guzy są rozsiane po mózgu i kręgosłupie.

Jedyną szansą dla 21-latka jest eksperymentalne leczenie. – Nie mamy już innego wyjścia. To leczenie, z bardzo dobrymi rezultatami, przeprowadzane jest w Wiedniu. Mamy 11 dni na zebranie pieniędzy, a potrzeba nam ponad 260 tysięcy złotych. Bardzo prosimy o pomoc – apeluje lubinianka. – Jeśli się uda, Konrad będzie pierwszym dzieckiem w Polsce, leczonym tym protokołem – dopowiada.

Konrad jest fanem piłki nożnej i wiernie kibicuje Zagłębiu Lubin. – Sportowcy regularnie odwiedzają syna, szczególnie często robi to Arek Woźniak. Przed podjęciem nowego leczenia, Arek przyszedł i dodawał Konradowi otuchy – opowiada pani Beata.

Sportowcy na najbliższym meczu planują zbiórkę pieniędzy dla lubinianina. Harcerze z puszkami będą chodzić po stadionie i zbierać datki.

Dodatkowo, uruchomiona została zbiórka na Facebooku. – Koleżanka z klasy syna zorganizowała licytacje charytatywną. Każdy może przekazać jakąś rzecz od siebie, każdy może coś kupić – tłumaczy mama chłopca.

Wszyscy, którzy chcą wesprzeć Konrada, mogą to zrobić TUTAJ.

Fot. archiwum prywatne


POWIĄZANE ARTYKUŁY